Pamięć majora „Zapory”. Wybraliśmy walkę.

„Każdy z nas siedział. Jeżeli nie dał się wziąć Niemcom, to swoje odsiedział później, w Polsce Ludowej” – mówi Helena Dekutowska, siostra majora „Zapory”, Hieronima Dekutowskiego, legendarnego dowódcy dywersyjnych oddziałów Armii Krajowej i „Wolności i Niezawisłości”. Jego żołnierze, w najbliższą niedzielę, w podlubelskich Bełżycach, spotkają się na uroczystości poświęcenia sztandaru „Zapory”. „Wielki biały orzeł, na odwrocie krzyż Virtuti Militari, z napisem: »Bóg, Honor, Ojczyzna«, na ramionach w kolorze lasu. Wszystko ręcznie haftowane” – opisuje sztandar Bronisław Jaśkowski, „Tułacz”, który był z „Zaporą” do końca, a po latach jako pierwszy włożył winowską opaskę. 23 maja tego roku, Sąd Wojewódzki w Warszawie unieważnił wyrok śmierci, wydany na Hieronima Dekutowskiego, prawie pół wieku temu. Nie mieliśmy wyboru. „Major »Zapora« dostał siedem wyroków śmierci. Był jednym z najbardziej znienawidzonych przez komunistów dowódców zbrojnego podziemia” – wspomina Helena Dekutowska – „Do tej pory nie wiemy jak zginął i gdzie go pogrzebano”. Stowarzyszenie Żołnierzy Armii Krajowej oraz „Wolności i Niezawisłości” Cichociemnego Majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora” założyło, przed dwoma laty, 28 osób. „Nie ma wśród nas nikogo, kto by nie poznał ubeckiego więzienia. Jeżeli nie dał się wziąć Niemcom, to swoje odsiedział później, w Polsce Ludowej” – mówi siostra „Zapory”, wyliczając wyroki znanych sobie partyzantów. „Pięć, sześć, osiem lat – to była normalka”. Prezes Stowarzyszenia, Bronisław Jaśkowski, dostał piętnaście lat, odsiedział osiem. Do dziś, w małych Bełżycach, szepcze się o nim: „Ten bandyta od »Zapory«”. Wybraliśmy walkę. Tylko od stycznia do lipca 1944 roku oddział Kedywu Armii Krajowej „Zapory” (wówczas jeszcze porucznika) przeprowadził kilkadziesiąt akcji zbrojnych. Pod Krężnicą Okrągłą dwukrotnie rozbił samochodowe konwoje ze zbożem. Wehrmacht stracił w tych bitwach ponad 60 żołnierzy. Partyzanci „Zapory” atakowali wojskowe transporty na szosie warszawskiej pod Jastkowem i kolejowe pod Kraśnikiem. W ostatniej wielkiej bitwie, pod Kożuchówką, w lipcu 1944 roku, poległo 36 Niemców. Po wyzwoleniu kilkuset desperatów pod jego dowództwem miało przeciw sobie dwie brygady Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, cztery pułki piechoty, nie licząc sił Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej, które wielokrotnie przewyższały siły winowskiego podziemia. Zimą 1945 roku major „Zapora” dowodził całym Zgrupowaniem Oddziałów „Wolności i Niezawisłości” w Okręgu Lubelskim. „Byliśmy młodzi i chcieliśmy żyć. Ciągłe ukrywanie się było jednak wbrew naszej naturze. Wybieraliśmy walkę” – mówi Wiesław Jeżewski, „Sław”, historyk z Kazimierza. Stracił, w walkach z Urzędem Bezpieczeństwa, ojca i brata. Tak jak on, byli u „Zapory”. „Przeprowadził co najmniej 58 akcji dywersyjno–terrorystycznych, na terenach województw: lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego, w których zginęło około 400 osób – żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Czerwonej, funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej, członków Polskiej Partii Robotniczej i bezpartyjnych” – napisał o „Zaporze” Jędrzej Tucholski, w swej słynnej książce „Cichociemni”. „Jest to tylko pół prawdy” – mówią „Zaporczycy” – „Nie można na przykład wielkiej akcji na więzienie w Janowie Lubelskim, gdzie uwolniono grupę aresztowanych uczestniczek Powstania Warszawskiego, kwitować stwierdzeniem »dywersyjno–terrorystyczna«”. Biedne Polskie Wojsko. Niedzielne uroczystości w Bełżycach rozpoczną się w samo południe, koncelebrowaną mszą świętą, podczas której zostanie poświęcony nowy sztandar. Matką chrzestną będzie siostra majora – Helena Dekutowska, ojcem – jego ostatni zastępca, kapitan „Wisła” (Aleksander Głowacki). „Z dużą pomocą, w zorganizowaniu tej uroczystości, przyszedł nam Kościół i samorząd Bełżyc” – mówi Bronisław Jaśkowski. W uroczystościach nie weźmie udziału Polskie Wojsko. „Dowództwo Trzeciej Dywizji w Lublinie odmówiło nam i orkiestry, i kompanii honorowej, nawet warty. Tłumaczono się albo zbyt napiętym terminarzem innych uroczystości, albo zbyt wysokimi kosztami przejazdu muzyków i wystrzelonych w salwie naboi, na które wojska nie stać” – skarżą się organizatorzy.

Autor: Adam Niedbał