„Zapora”

7 marca 1949 roku, w piwnicy mokotowskiego więzienia, strzałem w tył głowy zamordowany został major Hieronim Dekutowski „Zapora”. Wraz z dowódcą zamordowano sześciu jego podkomendnych: Romana Grońskiego „Żbika”, Stanisława Łukasika „Rysia”, Jerzego Miatkowskiego „Zawadę”, Tadeusza Pelaka „Junaka”, Edmunda Tudruja „Mundka” i Arkadiusza Wasilewskiego „Białego”. Do dziś nie wiadomo, gdzie zostali pochowani. Najprawdopodobniej na Cmentarzu Służewieckim lub na Powązkach. Hieronim Dekutowski urodził się 24 września 1918 roku w Tarnobrzegu, jako dziewiąte dziecko, w rodzinie właściciela zakładu blacharskiego. Wychowywał się w patriotycznej atmosferze – najstarszy brat, Józef, poległ na wojnie z bolszewikami, w roku 1920. Hieronim Dekutowski uczęszczał do tarnobrzeskiego Gimnazjum imienia Hetmana Jana Tarnowskiego. W czasie nauki aktywnie działał w harcerstwie oraz w szkolnym hufcu przysposobienia wojskowego i Sodalicji Mariańskiej. W maju 1939 roku zdał maturę. We wrześniu zgłosił się jako ochotnik do wojska. Walczył w Trzydziestej Dziewiątej Rezerwowej Dywizji Piechoty. Po rozbiciu dywizji, jej resztki, wraz z dowódcą, pułkownikiem Bronisławem Duchem, przeszły na Węgry. Tam zostali internowani. Hieronim Dekutowski uciekł z obozu. Przez Jugosławię i Włochy, dotarł do Francji. Wstąpił do Czwartego Pułku Drugiej Dywizji Strzelców Pieszych. Rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych. W czerwcu 1940 roku, po agresji Niemiec na Francję, znów stanął do walki. Po kapitulacji Francji, z resztkami wojsk generała Sikorskiego, przedostał się do Anglii. Tam otrzymał przydział do Pierwszej Brygady Strzelców. Ukończył w niej, jako prymus, Szkołę Podchorążych. Otrzymał za to kordzik rycerski, wręczony przez wicepremiera Stanisława Mikołajczyka. Następnie ukończył przeszkolenie dywersyjne i 3 marca 1943 roku złożył przysięgę „cichociemnych”. Do kraju został zrzucony w nocy z 16 na 17 września 1943 roku. Awansowany do stopnia porucznika, przyjął pseudonim „Zapora”. Po okresie aklimatyzacji w Warszawie otrzymał przydział do Inspektoratu Armii Krajowej Zamość. Objął dowództwo Czwartej Kompanii Dziewiątego Pułku Piechoty Armii Krajowej. Od razu włączył się do walki z Niemcami, głównie przeciwdziałając niemieckiej akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. W lutym 1944 roku „Zapora” był szefem Kedywu Inspektoratu Lublin i Puławy. Równocześnie objął funkcję dowódcy Oddziału Dyspozycyjnego. Oddział „Zapory” szybko rozrósł się do ośmiu plutonów, stając się jednym z największych i najlepszych oddziałów Armii Krajowej. Razem z oddziałem „Przepiórki” (podporucznik Marian Sikora), „Zapora” wykonał, w okresie pierwszych siedmiu miesięcy 1944 roku, 83 akcje bojowe. W lipcu 1944 roku na ziemię lubelską wkroczyły wojska sowieckie. „Zapora” jeszcze się łudził, że uda się z Rosjanami ułożyć stosunki. „Nie płacz Zula” – mówił do siostry Zuzanny – „Zbliżają się Rosjanie, już prawie słychać katiusze. Dołączymy do nich, razem pójdziemy na Berlin. Dostaniemy żołnierskiej zupy i skończy się nasza leśna niedola”. Złudzenia szybko prysły. Odszedł jeden okupant, przyszedł następny. Dla „cichociemnego”, którego dewizą było „wywalczyć wolność Ojczyźnie albo zginąć”, kontynuowanie walki było oczywiste. „Zapora” stanął na czele oddziału, a później Zgrupowania Oddziałów, utworzonego, we wrześniu 1945 roku, Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Jego żołnierze, od lutego 1945 roku do września 1947 roku, przeprowadzili, na terenie województw lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego, 58 akcji zbrojnych (według danych Urzędu Bezpieczeństwa), przeciwko żołnierzom Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego, oraz funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Wykonywali wyroki śmierci na konfidentach Urzędu Bezpieczeństwa. „Zapora” nie ujawnił się, mimo dwóch amnestii. Warunki, jakie stawiał stalinowskim władcom Polski: wypuszczenie na wolność żołnierzy Armii Krajowej i „Wolności i Niezawisłości”, nie zostały przez nich zaakceptowane. 16 września 1947 roku, na skutek zdrady, major Dekutowski został aresztowany, wraz z podkomendnymi, na punkcie przerzutowym w Nysie. Po blisko rocznym śledztwie, w listopadzie 1948 roku, stanęli przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. W czasie rozprawy ubrano ich w niemieckie mundury! Po skazaniu na karę śmierci, „Zapora” podjął, wraz z innymi więźniami, desperacką próbę ucieczki. Po zdradzie współwięźnia został skatowany i umieszczony w „karcerze”. „Śmierć była dla niego zbawieniem” – napisała siostrzenica Dekutowskiego, Krystyna Frąszczak. „Zapora” miał wybite zęby, połamane ręce i pozrywane paznokcie. 7 marca 1949 roku, żołnierskim krokiem, pomaszerował do więziennej piwnicy. Współwięźniom krzyknął: „Przyjdzie zwycięstwo!”. Na początku 1989 roku żołnierze „Zapory” wmurowali, w kościele ojców Dominikanów w Tarnobrzegu, tablicę poświęconą ich dowódcy i sześciu kolegom. Wtedy ówczesna prasa partyjna rozpoczęła wściekłą nagonkę przeciw „Zaporze”. W „Tygodniku Nadwiślańskim” (kl) pisał: „Do tych, co zapisali się w pamięci mieszkańców jako krwawi oprawcy, należał Hieronim Dekutowski”. W podobnym tonie wtórował mu dziennikarz „Nowin”, używający pseudonimu Jan Grębosz, wyliczając Dekutowskiemu „600 napadów terrorystyczno–rabunkowych”. Dzisiaj, gdy gazety te (praktycznie w tym samym składzie) są już pismami „solidarnościowymi”, jakoś nikomu nie przyszło do głowy, aby oplutym żołnierzom „Zapory” powiedzieć zwykłe ludzkie słowo – przepraszamy. 12 marca 1989 roku niemały przecież kościół Dominikanów nie mógł pomieścić wszystkich wiernych. Przybyli żołnierze oddziałów „Zapory”, liczni mieszkańcy miasta i mecenas Władysław Nowicki, skazany na karę śmierci, razem z „Zaporą”. Jedyny, który szczęśliwie uniknął wyroku. W czasie mszy świętej ksiądz biskup Edward Frankowski poświęcił tablicę ku czci majora Dekutowskiego i sześciu żołnierzy „Wolności i Niezawisłości”. Jesienią ubiegłego roku, na prośbę mieszkańców, Rada Miejska Tarnobrzega przemianowała ulicę Zawadzkiego (szefa wywiadu wojskowego Komunistycznej Partii Polski, pracującego na rzecz Sowietów) na Hieronima Dekutowskiego. Po czterdziestu latach, tarnobrzeżanin, jeden z najwaleczniejszych żołnierzy Polski Podziemnej, doczekał się należnej mu czci.

Autor: Bogusław Szwedo