Protokół przesłuchania podejrzanego. Będzin, dnia 23 września 1947 roku. Oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Chimczak Eugeniusz, porucznik, przesłuchał podejrzanego: Wasilewskiego Arkadiusza ps. „Biały” (personalia w aktach). Pytanie: Powiedzcie, kiedy i w jakich akcjach, oraz przeciw komu, braliście udział? Odpowiedź: W styczniu 1947 roku otrzymałem rozkaz, od dowódcy pododdziału z grupy „Zapory”, „Renka”, ażeby zabrać pieniądze sekwestratorowi, który zbierał podatki po sklepach, w osadzie Chodel, powiat Lublin. Oddział „Renka” kwaterował we wsi Borów. Ja, z Borowa, wybrałem się, sam jeden, mając przy sobie pistolet „T.T.”, z jednym magazynkiem zapasowym. Po przybyciu do osady Chodel jakiś czas obserwowałem owego sekwestratora. Następnie podszedłem do niego, odprowadziłem go za dom i zażądałem od niego pieniędzy. Powiedziałem mu wówczas, że jestem z oddziału „Zapory” i musi mi oddać posiadane przy sobie pieniądze. Nie zważając na prośby i tłumaczenia sekwestratora, zabrałem mu wówczas 22000 złotych. Zrabowane pieniądze oddałem „Renkowi”, po powrocie do wioski Borów, w obecności innych członków bandy. Komu te pieniądze oddał „Renek”, tego nie wiem. W każdym razie pieniądze pomiędzy nas rozdzielone nie były. Drugi wypadek miał miejsce w marcu 1947 roku w gminie Chodel, powiat Lublin. Do Chodla przyje– … Wasilewski Arkadiusz. –2–. … chałem wraz z podporucznikiem „Zimnym”, który również był członkiem pododdziału „Renka”. Uzbrojony byłem wtedy w pistolet „T.T.”, zaś podporucznik „Zimny” miał automat „P.P.Sz.” i dwa pistolety, „Walther” i „Nagan”. Będąc na mieście, zobaczyliśmy jak do Urzędu Gminnego weszło trzech funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Wtedy „Zimny” powiedział do mnie: „Chodź, porozmawiamy z tymi milicjantami”. Więc poszliśmy za milicjantami do Urzędu Gminnego. W budynku gminnym weszliśmy do pokoju, w którym byli ci trzej milicjanci. „Zimny”, otwierając drzwi do tego pokoju, krzyknął do milicjantów: „Ręce do góry!”, i skierował do nich pistolet „Nagan”, gotowy do strzału. Dwóch milicjantów natychmiast podniosło ręce, a jeden odskoczył na bok, nie chcąc podnosić rąk do góry. Wtedy „Zimny” wystrzelił dwukrotnie do tego milicjanta, co nie chciał podnieść rąk do góry, kładąc go na miejscu trupem. Pozostałych milicjantów zaczął bić pistoletem, nie zważając na ich prośby. W końcu zabraliśmy milicjantom broń, którą z sobą posiadali, tj. jeden ręczny karabin maszynowy Dichtierow, jeden automat „P.P.Sz.”, jeden kbk i jeden pistolet „T.T.”. Zaraz po tym wypadku, z Chodla wyjechaliśmy, tj. ja z „Zimnym”, i udaliśmy się do wioski Grądy, gdzie kwaterował „Renek”. „Renkowi” zdaliśmy zrabowaną broń i zameldowaliśmy mu, że został zabity milicjant. Wasilewski Arkadiusz. –3–. W połowie kwietnia 1947 roku, ja, wraz z „Piatem” i „Kędziorem”, otrzymaliśmy rozkaz, od „Renka”, ażeby zabrać towary tekstylne ze spółdzielni w Ratoszynie, powiat Lublin. We trzech więc udaliśmy się, z krótką bronią, do Ratoszyna. Ja miałem wtedy pistolet „T.T.”, „Piat” miał pistolet „Walther”, a „Kędzior” miał „Visa”. Pod spółdzielnię przyjechaliśmy furmanką, w mundurach Wojska Polskiego, i po sterroryzowaniu sklepikarza zabraliśmy wszystkie towary tekstylne jakie tylko były w spółdzielni. Sklepikarzowi daliśmy zaświadczenie, które napisał „Piat”, że towar, znajdujący się w spółdzielni, zabieramy na rzecz oddziału leśnego „Zapory”. Ze zrabowanym towarem odjechaliśmy do lasu, w okolicy Borowa i Grądów, w powiecie lubelskim. Tam czekał na nas „Renek”, z oddziałem, któremu oddaliśmy ten towar. „Renek” część zrabowanego towaru porozdawał członkom swojej grupy, a resztę zamelinował razem z „Jaskółką” (zabity). Dla mnie „Renek” wówczas przydzielił towar, z którego uszyłem sobie ubranie. W sierpniu 1947 roku, ja, wraz z „Piatem” i „Lwem”, otrzymaliśmy rozkaz od „Renka”, ażeby zabrać towary ze spółdzielni w Pusznie, powiat Puławy. We trzech, tj. ja, „Piat” i „Lew”, uzbrojeni w krótką broń, ubrani po cywilnemu, furmanką, pojechaliśmy do Puszna. Ponieważ był już wieczór i spółdzielnia była zamknięta, więc udaliśmy się do mieszkania sklepikarza. Wasilewski Arkadiusz. –4–. Po sterroryzowaniu go zabraliśmy go razem z kluczami, by nam otworzył spółdzielnię, co też ten uczynił. Ze spółdzielni wtedy zabraliśmy wszystkie towary tekstylne i 19000 złotych gotówki. Ze zrabowaną gotówką i towarem udaliśmy się do oddziału „Renka”, który kwaterował na kolonii koło Ratoszyna, w powiecie lubelskim, i zdaliśmy wszystko „Renkowi”. Ja wtedy miałem pistolet „T.T.”, „Piat” miał „Walthera”, a „Lew” miał „Parabellum”. Pytanie: Co wam jest wiadomo o innych napadach dokonanych przez grupę „Renka”? Odpowiedź: Wiadomo mi, że ludzie z grupy „Renka”, w kwietniu 1947 roku, obrabowali spółdzielnię. Byli tam „Kędziorek”, „Lotnik”, „Januszek”, „Piat”, „Jaskółka”. W lipcu lub sierpniu 1947 roku, w osadzie Chodel, powiat lubelski, „Piat” i „Lew” zabili jednego milicjanta. „Piat” został wtedy ranny w prawą rękę. Słyszałem również, że w sierpniu 1947 roku ludzie z grupy „Renka” ukradli trzy konie, we wiosce Skorczyce, w majątku państwowym. Kto to robił, nie wiem. Również nie wiem co zrobili z tymi końmi. Na tym przesłuchanie przerwano. Protokół jest zapisany zgodnie z moimi zeznaniami, co po przeczytaniu podpisuję. Zeznał: Wasilewski Arkadiusz. Przesłuchał: Chimczak.