Protokół przesłuchania Edmunda Tudruja z 8 października 1947 roku

Protokół przesłuchania podejrzanego. Będzin, dnia 8 października 1947 roku. Oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Chimczak Eugeniusz, porucznik, przesłuchał podejrzanego: Tudruja Edmunda, syna Pawła (personalia w aktach). Pytanie: Powiedzcie o swoich dalszych akcjach terrorystycznych? Odpowiedź: We wrześniu 1946 roku aresztowany został jeden członek mego oddziału, Kowalczyk Kazimierz ps. „Piotruś”. „Piotruś”, na drugi dzień po aresztowaniu go, zaczął jeździć z pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa, i wydawał ludzi i broń. W Święto Trzech Króli 1947 roku, na jednej z wiosek, w rejonie gminy Chodel, podczas zabawy, „Piotruś” sprowadził do tego domu funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, by aresztować obecnych tam członków bandy, z pododdziału „Iwana”, który podlega „Rysiowi”. Z chwilą, gdy tylko „Piotruś” wszedł do mieszkania i krzyknął: „Ręce do góry!”, od razu został zabity przez któregoś z obecnych tam bandytów. W październiku 1946 roku, na rozkaz mego dowódcy, „Rysia”, zlikwidowałem jednego mężczyznę, nazwiskiem Tomasik Ignacy. Tomasik Ignacy w okolicy uchodził za złodzieja, więc myśmy musieli go pozbyć się. Tomasika zlikwidowaliśmy w jego domu, we wsi Motycz, powiat Lublin, przy czym pomyłkowo został zastrzelony jego ojciec i ranna żona. Wyrok wykonywali: ps. „Wyrwidąb” (umarł), „Ta–tadzio” (nazwiska nie znam, ujawniony) i trzeci „Edek” (ujawniony). Wszyscy trzej byli wtedy pod moim dowództwem. Dzień przed zabi– … Nadpisano: „we wsi Motycz, powiat Lublin”. Tudruj Edmund. –2–. … ciem Tomasika zabrałem mu wóz i jednego konia, którego przekazałem do oddziału „Rysia”. W końcu października 1946 roku, z rozkazu „Rysia”, zlikwidowałem jednego mężczyznę, nazwiskiem Mgłowski, z wioski Konopnica, powiat Lublin. Mgłowski, w toku przeprowadzonego z nim śledztwa, przyznał się do zabójstwa trzech gospodarzy i do różnych napadów rabunkowych. Zastrzelił go Królik Stanisław ps. „Stasiek”, ujawniony, na mój rozkaz. Za tydzień czasu po zabójstwie, w jego mieszkaniu przeprowadziłem rewizję i zabrałem pistolet „Parabellum”, oraz dwa konie i wóz, które to zabraliśmy razem z „Rysiem”. Później tymi końmi i wozem jeździł „Ryś”. W grudniu 1946 roku, z rozkazu „Rysia”, z powiatu lubelskiego, wraz z grupą około 15 ludzi, wyjechałem do powiatu lubartowskiego. Tam byłem około dwóch tygodni. Przed świętami Bożego Narodzenia, wraz ze swoim oddziałem, dokonałem napadu zbrojnego na Urząd Gminny w Abramowie, powiat Lubartów, w celu zdobycia pieniędzy dla organizacji „WiN”. Po sterroryzowaniu urzędników zabraliśmy z kasy około 50000 złotych. Zrabowanych pieniędzy nie przekazywałem nikomu. Rozchodowałem je w swoim oddziale. Tego samego dnia dokonaliśmy napadu zbrojnego na spółdzielnię w Abramowie. Zabraliśmy wtedy towary tekstylne, śledzie i inne towary. Wszystko to poszło na rzecz oddziału. Po dokonanych, wyżej wymienionych, napadach, z oddziałem udałem się za Wieprz i tam byłem przez okres Świąt – około trzy tygodnie. W czasie powrotu, z za Wieprza do powiatu lubelskiego, po drodze, w rejonie Sobieszyna, obrabowałem kupców (handlarzy świń) i zabrałem im 10000 złotych. Pieniądze poszły na rzecz oddziału. Tudruj Edmund. –3–. W styczniu 1947 roku, na rozkaz „Rysia”, wraz z „Chłopickim”, ponownie wyjechałem do powiatu lubartowskiego i tam byłem aż do amnestii, tj. do lutego 1947 roku. W tym okresie czasu, ja, z „Chłopickim”, dokonałem dwóch napadów zbrojnych na Urzędy Gminne – w Abramowie i w Samoklęskach. Oddział nasz wtedy liczył 15 ludzi. Więc ja z „Chłopickim” podzieliłem się ludźmi i udaliśmy się, każdy z osobna, na rabunki. „Chłopicki” poszedł i obrabował wtedy Urząd Gminny w Abramowie, zabierając tam około 100000 złotych. Ja zaś, z kilkoma ludźmi z mego oddziału, dokonałem napadu zbrojnego na Urząd Gminny w Samoklęskach. Po sterroryzowaniu urzędników zabrałem z kasy 100000 złotych, na rzecz oddziału. Z tego też „Chłopicki” przekazał „Rysiowi” około 30000 złotych. W pierwszych dniach lutego 1947 roku, zostałem odwołany, przez „Rysia”, z powrotem do powiatu lubelskiego, w związku z okresem amnestyjnym, i na tym, mniej więcej, zakończyła się moja praca terrorystyczna w terenie. Pytanie: Kto udzielał wam informacji i innych danych, odnośnie likwidowania przez was szkodliwych wam ludzi w terenie? Odpowiedź: Wszystkie dane personalne i inne informacje, dotyczące szkodliwych i niewygodnych nam ludzi w terenie, zarówno też dane o członkach Polskiej Partii Robotniczej i pracownikach Urzędu Bezpieczeństwa, otrzymywaliśmy od swojej „góry”. „Góra” nasza dawała nam zawsze spisy ludzi, i ich personalne dane, kogo należy zlikwidować. Powyższe dane pochodziły … Tudruj Edmund. –4–. … tylko i wyłącznie od „Zapory”. „Zapora” przekazywał je „Rysiowi”, a „Ryś” dopiero mnie i innym dowódcom pododdziałów. W jaki sposób i przez kogo miał zorganizowany „Zapora” wywiad w terenie, tego ja nie wiem. W każdym razie musiał mieć zorganizowaną swoją siatkę wywiadowczą, kiedy dawał nam takie dokładne dane o ludziach, których mamy likwidować. Na tym przesłuchanie przerwano. Protokół, spisany zgodnie z moimi zeznaniami, po przeczytaniu podpisuję. Zeznał: Tudruj Edmund. Przesłuchał: Chimczak.