Protokół przesłuchania Jerzego Miatkowskiego z 16 października 1947 roku

Protokół przesłuchania podejrzanego. Będzin, dnia 16 października 1947 roku. Oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Chimczak Eugeniusz, porucznik, przesłuchał podejrzanego: Miatkowskiego Jerzego ps. „Zawada” (personalia w aktach). Pytanie: Wymieńcie w jakich okolicach, kiedy i z kim, przebywaliście, będąc w dywersyjnej bandzie „Zapory”? Odpowiedź: Z początku, tj. od stycznia 1946 roku, byłem w jednym z pododdziałów „Zapory”, pod dowództwem „Renka”, do kwietnia 1946 roku. Przez cały ten okres grasowaliśmy na terenie gminy Chodel, w powiecie lubelskim. W tym czasie nie brałem jeszcze udziału w zbrojnych napadach rabunkowych i terrorystycznych, ponieważ na takie nie brano mnie ze sobą. Raz jeden tylko, ja, „Renek”, „Bachus”, „Zbyszek” i jeszcze dwóch, których pseudonimów nie znam, dokonaliśmy napadu zbrojnego na gospodarza (nazwiska nie znam), we wsi Ratoszyn, gmina Chodel, powiat Lublin. Miało to miejsce w początkach kwietnia 1946 roku. Gospodarzowi temu zabraliśmy dwa konie i wóz. Samego gospodarza chcieliśmy złapać, lecz nam się nie udało. Gospodarz ten rzekomo miał być złodziejem. Konie i wóz zabrano na rzecz oddziału. Poza tym wiadomo mi jest, że z oddziału „Renka”, ps. „Bohun”, w Chodlu, zamordował, wystrzałem z pistoletu, niejakiego Dzidka, rzekomo agenta Urzędu Bezpieczeństwa. Było to na początku marca 1946 roku. W połowie marca 1946 roku, sam „Renek”, w Bełżycach, powiat Lublin, zastrzelił jednego mężczyznę. Nazwiska jego ani pseudonimu nie znam. Mężczyzna ten zastrzelony został prawdopodobnie za jakąś kradzież. Jerzy Miatkowski. –2–. W początkach maja 1946 roku od „Renka” przeszedłem do grupy „Zapory”, która grasowała w powiecie lubelskim, na terenie gminy Chodel. Do lipca 1946 roku byłem bez żadnej funkcji, jako zwykły strzelec. W tym czasie nie brałem udziału w napadach zbrojnych, tylko w czerwcu 1946 roku, kiedy „Zapora”, wraz z oddziałem „Rysia”, szedł na kontakt do „Uskoka”, w powiecie lubartowskim, zostaliśmy rozbici przez oddział Wojska Polskiego, w lesie radzickim. Po śmierci „Zbyszka”, w lipcu 1946 roku, przez „Zaporę” mianowany zostałem jego adiutantem, i od tej pory stale byłem razem z „Zaporą”. W tym czasie sytuacja nasza pogarsza się, ze względu na wzmożoną działalność Urzędu Bezpieczeństwa i Wojska Polskiego. „Zapora” postanawia, ze swoimi oddziałami, udać się w inne tereny. W początkach sierpnia 1946 roku, „Zapora”, z oddziałem „Renka”, „Jadzinka” i „Misia”, kieruje się na południe, w tereny położone za Sanem, w województwo rzeszowskie. Na terenie powiatu Mielec, przypadkowo skontaktowaliśmy się z dywersyjnym oddziałem „Lisa”, z którym byliśmy razem jakiś czas, a następnie „Lis” skontaktował nas z bandą „Rusinka”, który też grasował na terenie powiatu Mielec. Pytanie: Jakiej organizacji podporządkowane były oddziały „Lisa” i „Rusinka”? Odpowiedź: Z tego jak opowiadał nam „Lis”, to oddział jego, liczący około dziesięciu ludzi, podporządkowany był organizacji „WiN”. Również organizacji „WiN” podporządkowany był oddział dywersyjny „Rusinka”, który liczył ponad dwudziestu ludzi. Pytanie: Powiedzcie o dokonanej robocie terrorystycznej, na terenie województwa rzeszowskiego, przez waszą bandę? Odpowiedź: Po skontaktowaniu się z oddziałem dywersyjnym „Lisa”, w powiecie Mielec, „Lis” skontaktował nas z „Rusinkiem”, z którym wspólnie kwaterowaliśmy, około dwóch tygodni, w lasach koło miejscowości Rudy. W tym czasie „Zapora” wysłał oddział „Misia”, wraz z ludźmi „Rusinka”, w teren, celem zdobycia odzieży i żywności. „Miś”, z rozkazu „Zapory”, dokonał kilku napadów … Jerzy Miatkowski. –3–. … zbrojnych na członków Polskiej Partii Robotniczej, w okolicznych wioskach, którym zabierał odzież i żywność, a informacje w terenie udzielane nam były przez ludzi „Rusinka”. Po dwóch tygodniach czasu zostawiliśmy oddział „Rusinka” i udaliśmy się dalej na południe. Doszliśmy do miasteczka Czudec. Tam chcieliśmy rozbić posterunek Milicji Obywatelskiej, lecz w budynku tym nie zastaliśmy nikogo, więc nie było potrzeby go zdobywać. W miasteczku tym złapaliśmy tylko jednego milicjanta, któremu zabraliśmy pistolet, zdjęliśmy mundur i zbiliśmy go. W odległości jednego kilometra drogi od Czudca, przeprawiliśmy się przez rzekę Wisłoka. Nad tą rzeką, w lesie, spotkaliśmy obóz Polskiego Czerwonego Krzyża i obrabowaliśmy go z żywności, lekarstw oraz zabraliśmy jeden automat P.P.Sz.. Z nad Wisłoki udaliśmy się w powrotną drogę do „Rusinka”. U „Rusinka” byliśmy około trzech lub czterech dni, i stąd udaliśmy się do „Lisa”, gdzie też byliśmy około czterech dni. W powrotnej drodze, do województwa lubelskiego, po przejściu Sanu, zaraz, w najbliższej wiosce, zakwaterowaliśmy. „Miś” w tym czasie zatrzymał jednego ormowca, którego zastrzelił w tej samej wiosce. Inni zaś rabowali żywność i zabierali podwody, którymi udaliśmy się w dalszą drogę. W końcu września 1946 roku dotarliśmy do lasów janowskich. Tam, koło miejscowości Świnka, zostaliśmy otoczeni przez oddział Wojska Polskiego. W czasie walki, z naszej strony, zginął strzelec, ps. „Sokół”. W początkach października 1946 roku dotarliśmy do powiatu lubelskiego, na swoje stare miejsce. Na tym przesłuchanie przerwano. Protokół, zapisany zgodnie z moimi zeznaniami, przeczytałem i podpisuję. Zeznał: Jerzy Miatkowski. Przesłuchał: Chimczak.