Protokół przesłuchania podejrzanego. Warszawa, dnia 21 listopada 1947 roku. Oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, porucznik Jerzy Kędziora, przesłuchał podejrzanego: Grońskiego Romana (personalia w aktach). Pytanie: Co macie do wyjaśnienia? Odpowiedź: Chciałem dodać do swoich zeznań, iż w miesiącu sierpniu lub wrześniu 1946 roku, w Osadzie Urzędów, postrzeliłem porucznika czy kapitana Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Wawrzonka. Odbyło się to w następujących okolicznościach. W wymienionym wyżej czasie, ja, „Zuch”, „Boy” i „Wojciech” kwaterowaliśmy na skraju osady Urzędów. Po południu ktoś dał nam znać, że do Urzędowa przyjechała szturmówka czy grupa operacyjna Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w sile około czterdziestu ludzi. Przebrałem się po cywilnemu i poszedłem dowiedzieć się, od ludzi, wracających ze środka osady, co to za Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i po co przyjechali do Urzędowa. Po drodze dowiedziałem się ilu ich jest – jak wyżej podałem – oraz, że jest, z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dowódca, który zastrzelił Surdackiego Benedykta ps. „Cygan” (z bojówki „Lisa”). Skreślono: „spotkałem”. Groński. Groński Roman. Spotkałem też matkę „Cygana”, która powiedziała mi, że ten dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego nazywa się Wawrzonek i prosiła mnie, bym nie szedł tam. Poszedłem dalej. Ustaliłem jak wygląda porucznik czy kapitan Wawrzonek. Że jest w ubraniu cywilnym i nosi na szyi lornetkę. Poszedłem do miasta–osady i ujrzałem go, siedzącego na uboczu, z jakimiś dwiema kobietami, przy domu. Sprawdziłem, że to on i postanowiłem zastrzelić go, w odwet za „Cygana”. Przez ogród zaszedłem go z boku i z odległości jakichś dwóch metrów oddałem do niego trzy strzały. Dwa w głowę i jeden w piersi. Zaciął mi się pistolet – „piętnastka”. Wawrzonek zsunął się z ławki na ziemię, wyciągając pistolet. Leżąc, zaczął strzelać do mnie. Wyciągnąłem drugi pistolet, ale ten też zaciął mi się, tak, że ani z jednego, ani z drugiego nie mogłem oddać strzału. Za chwilę nadbiegli żołnierze, strzelając do mnie z automatów. Udało mi się zmylić pogoń i uciec. Zabrałem chłopców i poszliśmy do lasu. Jak później dowiedziałem się od ludzi, Wawrzonka postrzeliłem w twarz, koło oka – kula wyszła mu za uchem, drugi strzał – pocisk przeszedł mu po wierzchu … Groński Roman. … skroni, a trzeci strzał – pocisk przebił mu prawe płuco. Słyszałem, już w tym roku, że Wawrzonek żyje. Chciałem również podać, że w marcu bieżącego roku, w czasie mojego pobytu w Zamojskim, „Zapora” dał mi kontakt na „Rusinka” i list do „Rusinka”. Treść dotyczyła, zdaje się, sprawy ujawnienia, ale co zawierała nie wiem. „Zapora” polecił mi przesłać ten list przez łączniczkę „Alę”. List ten przekazałem „Ali” w Zwierzyńcu, podając jej kontakt, który miałem zanotowany w notesie czy kalendarzyku, znajdującym się w aktach mojej sprawy. W notesie tym zapisana jest miejscowość – dokładnie nie pamiętam – w każdym razie w okolicy Hyki–Dębniaki (wieś lub osada). Imię tego gościa i pierwsza litera nazwiska, zdaje się, sklepowy Hyjek (właściciel sklepu), oraz hasło – coś o wełnie angorskiej. „Czy mogę kupić, dostać angorę?”, czy: „Czy jest angora?”. Coś w tym rodzaju. Odzew też jest zapisany, ale nie pamiętam jak brzmi. Nie jestem pewien, czy nie zniszczyłem tej kartki z kontaktem i hasłem. Groński Roman. Na tym przesłuchanie przerwano. Protokół odczytałem i jest zgodny z moimi zeznaniami. Groński Roman. Przesłuchał: Jerzy Kędziora, porucznik.