Prośba o łaskę Władysława Pelaka, Agaty Pelak, Krystyny Pelak, Teodory Pelak, Czesławy Pelak, Kazimiery Pelak, Marianny Pelak i Heleny Pelak przyjęta 3 grudnia 1948 roku

Do Rejonowego Sądu Wojskowego w Warszawie, Koszykowa 82. Pelak Władysław, Kolonia Halinówka, gmina Karczmiska, powiat Puławy. Do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie, w sprawie numer Sr 904/48, podanie o łaskę. Podanie o łaskę. Proszę o darowanie życia memu synowi, ponieważ jestem bardzo chory i nie mogę sam sobie radzić. Jeden syn mój zginął, a ten tylko pozostał, i on musi pracować na roli, bo ja sam nie mogę, a mam sześć córek, najmłodsza lat 4, na które trzeba ciężko pracować, aby można było je posyłać do szkoły, w tak ciężkich warunkach, w jakich się znajduję obecnie. Proszę o łaskawe rozpatrzenie tej sprawy i o zlitowanie się nad strapionymi rodzicami syna, którzy nie możemy znieść tego wielkiego nieszczęścia, jakie nas spotkało. Pelak Władysław. Pelak Agata. Bardzo proszę Pana Prezydenta o darowanie życia memu bratu, ponieważ on jeden mógł tylko pokierować moim losem i dać mi warunki do życia, gdyż innego wyjścia nie mam. Rodzice, po utracie jednego syna, zostali bezwładni, a dowiedziawszy się o losie drugiego – dla nich już nie ma życia. Więc bardzo proszę o zlitowanie się nad strapionym rodzeństwem, które prosi o przywrócenie mu życia i o szczęśliwy powrót do domu. Pelak Krystyna. Proszę bardzo Pana Prezydenta o darowanie życia memu bratu, ponieważ ojciec chory i nie ma kto pracować na roli. Więc proszę bardzo, żeby brat powrócił do nas, bo nam bardzo bieda, a on był naszym chlebodawcą. Pelak Teodora. Bardzo proszę Pana Prezydenta o zwolnienie mego brata, gdyż ja jestem jeszcze małoletnia i nie mogę zapracować na siebie. Szkoły powszechnej nie ukończyłam, bo nie miałam warunków. Ukończyłam zaledwie trzy klasy, i chciałam chodzić dalej, ale najpierw nie miałam za co kupić książek, palta i butów, a ojciec nie miał możliwości mi kupić, bo jest chory i nie może pracować. Proszę bardzo Pana Prezydenta o zlitowanie się nad moim bratem, bo gdyby on wrócił do nas i pracował razem z nami, to by się wszystko zmieniło, i chociaż może jeszcze młodsze siostry, które chodzą do szkoły, mogłyby ją ukończyć, bo miałby kto zapracować na nie. Pelakówna Czesława. Proszę bardzo Pana Prezydenta o puszczenie mi brata, bo nie ma kto dopomagać, w tak ciężkich warunkach, w jakich się znajdujemy. Ja się chcę uczyć, a tatuś jest chory i nie ma za co mnie posyłać do szkoły, bo już jest zimno, a ja nie mam palta, bo jak są jakieś pieniądze, to wszystko trzeba wydać na lekarzy. Pelakówna Kazimiera. Bardzo proszę Pana Prezydenta, niech Pan puści brata, bo nam bieda przez brata. Bardzo proszę Pana, żeby brat powrócił do nas, bo ja chodzę do szkoły i nie mam za co nieraz kupić zeszytu, bo tatuś jest chory i nie ma kto zarobić pieniędzy na zeszyt, a ja jestem jeszcze za mała. Jest mi bardzo przykro i piszę to wszystko ze łzami w oczach. Pelakówna Marianna. I Pelakówna Helena, lat 4.