List Jędrzeja Tucholskiego do Bronisława Jaśkowskiego z 16 czerwca 1994 roku

Warszawa, dnia 16 czerwca 1994 roku. Pan Bronisław Jaśkowski, Prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej i „Wolności i Niezawisłości” Cichociemnego Majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”. List Pański przeczytałem z uwagą. Dotyczy on książki „Cichociemni”, wydanej w 1985 roku – w okresie komuny, gdy panoszyła się wszechmocna cenzura, uniemożliwiająca pisanie niewygodnej dla reżimu prawdy. Zażądano wówczas ode mnie całkowitego usunięcia majora Dekutowskiego z książki, to znaczy, że zamiast 316 miało figurować w niej 315 cichociemnych. Do tego nie wolno było dopuścić. Jak wielkiego wysiłku musiałem dokonać, przez jakie przeszkody przebrnąć i ile mnie zdrowia kosztowało, by jednak „Zaporę” pozostawiono, wiem tylko ja sam. Zmuszony byłem dokonać szeregu ustępstw wobec zastosowanych w stosunku do mnie wymuszeń. Liczyłem jednak na to, że przy kolejnym wydaniu książki być może uda się wprowadzić zmiany. Identycznego zdania było również środowisko cichociemnych, między innymi, zapewne znany Panu, kapitan Marian Gołębiewski, a także nieżyjący już dziś pułkownik Antoni Sanojca, z Pierwszego Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, z którym aż do jego śmierci pozostawałem w bliskich stosunkach. Zaś, co do tego, że ustosunkowałem nieprzychylnie do „Wolności i Niezawisłości” czytelników, zwłaszcza młodych, proszę nie żywić obaw. Ludzie, w tamtych czasach, nauczyli się dobrze czytać między wierszami, swoje wiedzieli, młodzież także mamy inteligentną, co z całą odpowiedzialnością stwierdzam, po około pięćdziesięciu spotkaniach autorskich z czytelnikami, szczególnie młodymi. W patriotycznych polskich kręgach członkowie i żołnierze „Wolności i Niezawisłości” mają niepodważalną, mocną pozycję. Jak zamierzałem, tak i uczyniłem. W 1988 roku ukazało się, w nakładzie 40 tysięcy egzemplarzy, kolejne, zmienione wydanie „Cichociemnych”. Załączam kserograficzną odbitkę strony z biogramem majora „Zapory”. Tekst tego biogramu był konsultowany z rodziną majora, z którą miałem bezpośredni kontakt, ze świętej pamięci panem Janem Szelęgiewiczem, siostrzeńcem „Zapory”, i z dobrze Panu znanym magistrem Piotrem Stanisławem Kononowiczem, z którym łączą mnie po dziś więzy przyjaźni. Od niego też otrzymałem nową fotografię Komendanta „Zapory” – w mundurze (na poprzedniej, wykonanej w Anglii, wygląda nie najlepiej, po wyjściu ze szpitala). Czasy były już nieco inne, cenzura trochę zelżała, i tak, cierpliwie, krok po kroku, powiodło się na tyle, na ile było to wówczas możliwe. Rodzina Dekutowskich do tego zapisu, jak mnie zapewniono, nie wnosi zastrzeżeń. Przykro mi bardzo, że zapomniał Pan już o mym artykule w „Polsce Zbrojnej”, z dnia 26 listopada 1990 roku, pod tytułem „Oficerowie Wojska Polskiego zamordowani przez stalinizm. Major Hieronim Dekutowski »Zapora«”. O ile się nie mylę, w prasie centralnej, oprócz mnie, nie napisał do dnia dzisiejszego nikt na jego temat. Jak mi wiadomo od magistra Kononowicza, odbitkę tego artykułu przekazał on swego czasu Panu. Spieszę również donieść, że w innej książce, pod tytułem „Spadochronowa opowieść” (rok 1991, strona 171), zamieściłem fotografię Komendanta „Zapory”, wraz z jego żołnierzami. Mimo upływu lat i zmiany sytuacji w Polsce, nie jest mi znana żadna z książek, poza wymienioną, w której byłby uwidoczniony major Dekutowski z partyzantami. Rzecz bezsporna, że w kolejnym wydaniu „Cichociemnych”, zapis o którym Pan pisze będzie poszerzony i uzupełniony o odpowiedni komentarz. Mnie także zależy na tym, o brak dobrej woli proszę mnie nie posądzać. Nie znajduję również przeszkód, by majorowi Dekutowskiemu i jego żołnierzom poświęcić oddzielną publikację. Zależy to jednak od materiału, gdyż ten, który posiadam, jest niewystarczający, a także od wydawcy, który podjąłby się druku. W każdym bądź razie od przyszłego roku będę do dyspozycji, gdyż aktualnie jestem zajęty kończeniem książki na inny temat. Kończąc, informuję, iż kilka dni temu rozmawiałem z magistrem Kononowiczem, członkiem Zarządu, którego jest Pan Prezesem. Jak okazało się, nie wiedział on nic o piśmie wystosowanym do mnie, toteż kopię niniejszego listu kieruję również na jego adres. Z poważaniem, Jędrzej Tucholski.