List Teresy Olszanieckiej do Piotra Stanisława Kononowicza z 1 kwietnia 1995 roku

1 kwietnia 1995 roku. Szanowny i Drogi Panie Piotrze! Mam wiadomości, że Pan nie pisze obecnie książki o „Zaporze”, a oddał Pan tę sprawę paniom, których nie znam osobiście, ale dzwoniła do mnie córka świętej pamięci Marii Partyki z Wrocławia i poprosiła, abym napisała krótką informację na ten temat. Pani doktor Teresa Partyka była, z matką, świętej pamięci Marią Partyką, na spotkaniu, w czerwcu 1947 roku, z „Zaporą”, przed jego ujawnieniem. Na tym spotkaniu byłam też ja, a odbyło się to w domu Wandy i Władysława Kępskich, bo w tym domu odbywały się spotkania partyzantów „Zapory”. Pani Teresa Partyka studiowała medycynę we Wrocławiu. Ja często spotykałam się z partyzantami, i z „Zaporą”, i z innymi dowódcami, w domu państwa Kępskich i w domu pana Antoniego Tulpana, gdzie partyzanci nocowali w stodole, a w czerwcu, przed ujawnieniem, nocował, z grupą wojskową, „Jaskółka”, który zginął na drugi dzień w Chodlu, gdyż wyszedł do autobusu, gdzie mieli przyjechać delegaci Urzędu Bezpieczeństwa z Lublina, i został zastrzelony, bo myśleli, że to „Zapora”. Często spotykałam się z różnymi partyzantami, jak: „Piat”, „Jaskółka”, „Biały”, „Kędziorek”, „Stefan”, „Ryś”, „Żbik”, „Wisła” i wielu innych, których już nie pamiętam. Moje dane: Teresa Antonina Olszaniecka, urodzona 2 grudnia 1924 roku w Przemyślu, ulica Hołówki 6, córka Justyna i Antoniny Schindler–Olszanieckiej. Należałam do Armii Krajowej, od 1942 roku do wyzwolenia Przemyśla w 1944 roku. Później byłam łączniczką „Wolności i Niezawisłości”, do 1946 roku. Wyjechałam we wrześniu na studia do Krakowa, a później do Lublina. Byłam łączniczką Armii Krajowej Okręgu Lwowskiego, Obwodu Przemyśl. Moimi dowódcami byli Kazimierz Wochański, który zginął na Gestapo, później Adam Wokański, a podlegałam rozkazom porucznika Stanisława Szopy. W Lublinie dostałam pracę nauczycielki, w szkole podstawowej w Grądach, w roku 1946–1947. Zaczęłam pracę i tam spotkałam się z „Zaporą” i jego żołnierzami. Panią Marię Partykową poznałam w Ratoszynie. Później spotkałam panią Partykową we Wrocławiu, gdzie pracowałam na wsi, i często spotykałyśmy się na zebraniach nauczycielskich, i przyjechała raz do mnie do szkoły. Opowiadała mi, że był u niej Urząd Bezpieczeństwa. Trzymali ją przez tydzień w domu, bo sądzili, że u niej ukrywa się „Kędziorek”. Później dali jej spokój. Mówiła mi, że ma ukryte dokumenty w butelce (pokaże mi), zakopane pod dużym drzewem, w drodze z Ratoszyna do Chodla. Są to dokumenty z działalności „Zapory” i ona pokaże mi to miejsce. Pani Maria Partykowa odwiedziła mnie w Przemyślu, gdzie się przeniosłam, do mieszkania moich rodziców, gdzie matka moja mieszkała. Poznałam też rodzinę „Zapory”, Hienia Dekutowskiego, siostrę, Marię Kubiakową, która mieszkała wtedy w Ostrowcu Mazowieckim, gdzie opowiedziała mi o rozprawie i wyroku śmierci Henia. W dniu jego śmierci czekała pod bramą całą noc i nad ranem zobaczyła wóz, gdzie, idąc za wozem, zobaczyła, że wóz jechał na prawo, w kierunku Puławskiej. Domyśliła się, że gdzieś tam, na którymś cmentarzu, został pochowany. Jak się później okazało, pochowano Henia, i jego towarzyszy broni, na cmentarzu świętej Katarzyny. Pokazywała mi listy matki staruszki, która błagała Bieruta o łaskę ułaskawienia, oraz siostry, Zofii Śliwy, która była członkiem Ruchu Oporu, z mężem, w Paryżu (odznaczona), która prosiła o łaskę ułaskawienia – zamienienie kary śmierci na dożywocie. Te wszystkie prośby Bierut odrzucił. Poznałam też dom rodzinny Henia i jego siostry: Helenę Krajewską ze Skwierzyny, Zuzannę Kulasową, Joannę Stępińską i Szelęgiewiczów w Tarnobrzegu. Dom rodzinny „Zapory”, Henia, został zburzony i zamieniony na ulicę. Miałam też spotkanie z Władysławem Nowickim „Stefanem”, który opisał i opowiedział mi o ostatnich chwilach Henia Dekutowskiego, którego widział przed straceniem. Henio był wielkim bohaterem i zasłużył sobie na wdzięczną pamięć Polaków, za swe bezgraniczne oddanie, i życie pełne wysiłku i poświęcenia. Henio został aresztowany tego samego dnia, co Władysław Nowicki, tj. 16 września 1947 roku. Zdradził ich prowokator i konfident Urzędu Bezpieczeństwa, Franciszek Abraszewski, uprzednio, niestety, zajmujący stanowisko Inspektora w organizacji. Był on aresztowany w listopadzie 1946 roku i zwolniony w czerwcu 1947 roku. Zapewne na skutek podjęcia haniebnej funkcji zdrady swoich dawniejszych towarzyszy broni. Zwolnienie jego nie wydało się podejrzane. Henio, przed aresztowaniem, które miało miejsce w Grodkowie na Dolnym Śląsku, nosił się z zamiarem wyjazdu zagranicę. Henio przebywał, do 23 października 1947 roku, w areszcie w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Będzinie, a następnie przewieziony został, razem z całą grupą (8 ludzi), do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Przebywali tam do wyroku, tj. do 15 listopada 1948 roku, w którym to dniu przewieziono ich do więzienia mokotowskiego. Cały czas pobytu w więzieniu, Heniu zachowywał się niezachwianie, broniąc swych podkomendnych i tak dalece nie myśląc o sobie, a gdy sąd zapytał, o jaki wyrok dla siebie prosi, machnął tylko ręką i rzekł: „A to do uznania sądu”. Zresztą wiedział, co myśleć o tym sądzie. Pozostał dzielny do końca i brał udział w przygotowaniach do ucieczki z więzienia, zdradzony przez więźnia, byłego konfidenta Gestapo, który za tę zdradę został ułaskawiony, Zygmunta Leśniaka. Władysław Nowicki, w czasie ostatniej rozmowy z Heniem, dał mu obrazek świętego Judy Tadeusza, za co Heniu mu podziękował. Wszyscy więźniowie, nie tylko polityczni, ale i zwykli kryminaliści, odnosili się do Henia z ogromnym szacunkiem. W więzieniu Heniu znany był jako „Zapora”, ale miał też i swoje więzienne przezwisko – „Zawisza Czarny”. Był zawsze wierzącym i praktykującym, i umarł opatrzony świętymi sakramentami. Wszyscy skazani na Mokotowie, drogą nielegalną, otrzymali komunię świętą. Henio został rozstrzelany 7 marca 1949 roku o godzinie 19:00 wieczorem. Urodził się 24 września 1918 roku. Był synem Jana i Marii, z domu Sudackiej, Dekutowskiej. 2) Następny kolega Henia, rozstrzelany o godzinie 19:05, Łukasik Stanisław, syn Feliksa i Heleny z domu Blicharz, urodzony 2 sierpnia 1918 roku w Lublinie. 3) Następny kolega, rozstrzelany o godzinie 19:10, Groński Roman, syn Konstantego i Janiny z domu Ciechońskiej, urodzony 28 lutego 1926 roku w Kraśniku. 4) Następny kolega, rozstrzelany o godzinie 19:15, Tudruj Edmund, syn Pawła i Teofili z domu Kozak, urodzony 22 października 1923 roku w Stasinie, powiat Lublin. 5) Pelak Tadeusz, rozstrzelany o godzinie 19:20, syn Władysława i Marii, urodzony 1 października 1922 roku w Wilkołazie, powiat Janów Lubelski. 6) Arkadiusz Wasilewski, rozstrzelany o godzinie 19:25, syn Stanisława i Heleny z domu Paszkiewicz, urodzony 4 stycznia 1925 roku w Sterdyni, powiat Sokołów Podlaski. 7) Miatkowski Jerzy, rozstrzelany o godzinie 19:30, syn Józefa i Janiny z domu Śmieciszewskiej, urodzony 8 czerwca 1923 roku w Jabłonnie, koło Warszawy. 8) Władysław Nowicki, „Stefan”, ułaskawiony przez Bieruta, na prośbę ciotki, Dzierżyńskiej – kara śmierci zamieniona na dożywocie. Drogi Panie Piotrze! Proszę przekazać to paniom, które piszą książkę. Napisałam krótko na ten temat, a Pan ma obszerne materiały. We wrześniu będę w Grądach. Może uda mi się znaleźć to drzewo, gdzie są zakopane materiały. Proszę niszczyć książkę, szkalującą dobre imię Henia i jego kolegów, a napisała tę książkę Matylda Wełna – „Tryby”, Wydawnictwo Lubelskie, rok wydania 1978. Życzę zdrowia i powodzenia we wszystkich Pana planach. Zobaczymy się we wrześniu lub w październiku. Życzę zdrowia dla Pana rodziny. Do zobaczenia. Serdecznie pozdrawiam. Teraz jadę do sanatorium. Teresa Olszaniecka.