Ballada

Leciały jaskółki i mówiły Kasi,
Że z dalekich krajów wrócą chłopcy nasi.
A późnym wieczorem przeleciała wrona
I głośno krakała, że wojna skończona.
I w modrym strumyku zaszumiała woda,
Że będzie już teraz wolność i swoboda.
Zdumiała się Kasia, mój Boże Kochany,
A czemuż to w lesie jeszcze partyzany?
I weszła do lasu i sosny pytała,
Czy Jasia Kasanta czasem nie widziała.
Zaszumiała sosna, wszystkie swoje żale,
Że Jasia Kasanta zabrali Moskale.
Złapali, wywieźli, do lochu wrzucili.
Już pewno nie wróci Jasiuleńko Miły.
Wyszła Kasia z lasu, aż do drogi polnej.
Prowadź że mnie drogo, do tej Polski Wolnej.
Prowadź że mnie drogo, do Orła Białego.
Może tam odnajdę Kasanta mojego.
Zaszumiały znowu gałęzie zielone,
Że Orzeł w niewoli – skradli Mu koronę.
Siadła w rowie Kasia, gorzko zapłakała.
Kłamały jaskółki i wrona kłamała.
Boża mrówka mała na jej ręku siada.
Nie płacz, nie płacz Kasiu, będzie na to rada.
Jest Polska wciąż wolna, lecz się tylko kryje.
W bohaterskich sercach swoich synów żyje.