Służewiec

Przechodniu! Pochyl czoło! Wstrzymaj krok na chwilę!
Tu każda grudka ziemi krwią męczeńską broczy,
To jest Służewiec, to są polskie Termopile,
Tu leżą ci, co chcieli bój do końca toczyć.

Nie odprowadzał nas tu kondukt pogrzebowy,
Nikt nie miał honorowej salwy ani wieńca.
W mokotowskim więzieniu krótki strzał w tył głowy,
A potem mały kucyk wiózł nas do Służewca.

Nie szedł tutaj za nami żaden ksiądz z modłami,
Nie żegnała nas marszem żałobna kapela.
I tylko gwiazdy mówią nam, że Bóg jest z nami
I wiatr nam szumi: „Jeszcze Polska nie zginęła!”.

Z Jej imieniem na ustach, zwyciężyć lub zginąć,
Szliśmy w oddziałach Wilka i murach Starówki,
Pod Narwik, pod Tobruk, pod Monte Cassino,
By w tym piasku kres znaleźć żołnierskiej wędrówki.

Nikt na naszym pogrzebie nie wygłaszał mowy,
Nikt nam nad grobem zasług naszych nie wspominał.
W korytarzu więziennym był sąd kapturowy,
A wyrok odczytali siepacze Stalina.

Nikt nam imion nie wyrył na płytach z marmuru
Pozostały po nas tylko na ścianach napisy
W celach, które patrzyły na nasze tortury
I wspomnienia wyryte w sercach towarzyszy.

I pozostał po nas, w murach mokotowskiej kaźni,
Duch, który krzepić będzie serca naszych braci.
I da im siłę – śmierci w twarz spojrzeć odważnie,
Bo za wolność i życiem nie szkoda zapłacić.

Niech żyje wolna Polska! takeśmy wołali,
Gdy nas wyprowadzano ostatni raz z celi.
Obyście, tej wolności, bracia, doczekali,
Której już nam nie będzie dane z wami dzielić.

Ale gdy tylko prysną niewoli kajdany,
Kiedy się skończy pasmo stalinowskich zbrodni,
Przyjdźcie tu do nas, towarzysze z Mokotowa,
I krzyknijcie nam: „Bracia, już jesteśmy wolni!”.