Protokół przesłuchania Hieronima Dekutowskiego z 17 października 1947 roku

Protokół przesłuchania podejrzanego. Będzin, 17 października 1947 roku. Oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, porucznik Jerzy Kędziora, przesłuchał podejrzanego: Dekutowskiego Hieronima ps. „Zapora” (personalia w aktach). Pytanie: Opowiedzcie o dalszej waszej działalności terrorystycznej w 1946 roku? Odpowiedź: Do poprzednio złożonych zeznań dodaję, iż w miesiącu lutym lub marcu 1946 roku, opierając się na moich, poprzednio wydanych, rozkazach, by rozbijać posterunki Milicji Obywatelskiej i likwidować ludzi, szkodzących naszej organizacji, „Renek”, wraz ze swoim oddziałem, dokonał napadu zbrojnego na posterunek Milicji Obywatelskiej w Bełżycach. Posterunek ten rozbroił, akta spalił, zaś dwóch milicjantów, za jakieś tam przewinienia wobec organizacji „WiN”, zlikwidował. Jeden ze zlikwidowanych milicjantów, jak pamiętam, nazywał się Niewinny. Oprócz tego, co podałem w zeznaniach poprzednich, do miesiąca lipca 1946 roku, żadnych akcji, ja i podległe mi oddziały dywersyjne „WiN”, nie prowadziliśmy. Dekutowski Hieronim. Strona 2. Pytanie: Od kiedy i z czyjego rozkazu podlegają wam oddziały „Uskoka”? Odpowiedź: Z rozkazu Inspektora „Boruty”, od miesiąca maja 1946 roku, został mi podporządkowany „Uskok”, wraz ze swoim oddziałem, działający na terenie powiatu Lubartów. Pytanie: Czy „Uskok” składał wam sprawozdania ze swojej działalności rabunkowo–terrorystycznej? Odpowiedź: Przeciętnie raz w miesiącu, „Uskok” składał mi sprawozdania ze swojej działalności i ze wszystkich akcji, w których brał udział. Pytanie: A jakie rozkazy i instrukcje wydaliście „Uskokowi”, po podporządkowaniu sobie jego oddziałów, po linii działalności terrorystycznej? Odpowiedź: W związku ze zbliżającym się referendum, poleciłem „Uskokowi” wstrzymać akcje zaczepne, w stosunku do Wojska Polskiego, Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej i Polskiej Partii Robotniczej. Po referendum nie zdążyłem mu wydać rozkazów, gdyż wojsko rozpędziło koncentrujące się oddziały „Uskoka” i ja uciekłem. Po tym wyjechałem za San i też nie wydałem mu rozkazów po tej linii, bo kontakt z nim utrzymywał mój zastępca, „Wisła”. Pytanie: Jakie instrukcje wydaliście, podległym wam oddziałom, w związku z referendum? Odpowiedź: W miesiącu czerwcu 1946 roku, podczas spot– … Skreślono „wstrzymać”. Dekutowski Hieronim. Dekutowski Hieronim. Strona 3. … kań osobistych, i przez łączność organizacyjną, wydałem dowódcom podległych mi oddziałów, a to „Renkowi”, „Rysiowi”, „Uskokowi” i „Jadzinkowi”, następującą instrukcję: rozplakatowywać afisze i rozrzucać ulotki „WiN”, nawołujące do głosowania w referendum na dwa pierwsze pytania „nie”, na trzecie „tak”, oraz nawoływać ustnie do głosowania w ten sposób. W czasie od czerwca do referendum, w prowadzeniu tej akcji propagandowej przejawiała się działalność podległych mi oddziałów dywersyjnych „WiN”. Dekutowski Hieronim. Pytanie: Jakie polecenie wydaliście, wy i wasz zastępca, „Wisła”, odnośnie ustosunkowania się do wstępujących i aktywnych działaczy Polskiej Partii Robotniczej, Związku Walki Młodych i Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej? Odpowiedź: Żadnych poleceń, po tej linii, nie wydawaliśmy – ani ja, ani „Wisła”, bo „Wisła” wtedy dawał takie polecenia, jakie ja poleciłem mu wydawać. Dekutowski Hieronim. Pytanie: Z zeznań podległych wam dowódców grup terrorystycznych „WiN” wynika, że „Wisła” wydał polecenie, by wobec wstępujących do Polskiej Partii Robotniczej, Związku Walki Młodych i Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, oraz aktywnych działaczy tych organizacji, stosować, przed referendum, terror psychiczny, a nawet i fizyczny. Zgodnie z waszą odpowiedzią, ostatnią, było to wasze polecenie. Czy potwierdzacie to? Odpowiedź: Nie. Dekutowski Hieronim. Pytanie: Opowiedzcie o dalszej działalności … Dekutowski Hieronim. Strona 4. … terrorystycznej podległych wam oddziałów dywersyjnych „WiN”? Odpowiedź: Zdaje się 28 czerwca 1946 roku, pojechałem na kontakt do „Uskoka”, celem omówienia osobiście spraw organizacyjnych i wydania mu rozkazów, odnośnie dalszej działalności. 1 czy 2 lipca 1946 roku skontaktowałem się z „Uskokiem”, w miejscowości Radzic, w powiecie lubartowskim. Tam, w lesie, w dniu 3 lipca 1946 roku, „Uskok” zwołał zbiórkę i akurat Urząd Bezpieczeństwa i wojsko zrobiło obławę na ten las i trzeba było uciekać. W czasie walki, zginęło dwóch naszych ludzi. Ze strony przeciwnej, straty są mi nieznane. Z „Uskokiem” zdążyłem umówić tylko kontakty. Stamtąd udałem się w Lubelskie i przez pewien czas siedziałem w Chodlu i okolicach, na swoich melinach. W tym czasie, dokładnie 6 lipca 1946 roku, oddział „Jadzinka”, będąc na kwaterach, koło Kszczonowa, miał starcie z wojskiem. W czasie tej akcji, z naszej strony nikt nie zginął, natomiast ze strony wojska było kilku zabitych. W połowie lub przy końcu lipca 1946 roku, zabrałem ze sobą oddziały „Renka”, „Misia” i „Jadzinka” i, wraz z nimi, udałem się za San, w Rzeszowskie. Razem ze mną, był tam, jako mój adiutant, „Zawada”. W terenie, dla utrzymania porządku, pozostawiłem „Żbika”, z dwoma chyba ludźmi, oraz oddział „Rysia” i „Uskoka”, w Lubartowskim. Dekutowski Hieronim. Strona 5. Pytanie: Wymieńcie wszystkie likwidacje indywidualne, oraz akcje terrorystyczne, dokonane przez oddziały wasze, w czasie tej wyprawy w Rzeszowskie? Odpowiedź: W powiecie Nisko, „Renek”, wraz z oddziałem, na mój rozkaz, poszedł do majątku Grębów, przyprowadzić jakąś krowę do jedzenia. Majątku tego pilnowała Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, czy Milicja Obywatelska, i w czasie starcia nasi ludzie zastrzelili jednego ormowca, czy milicjanta. Z majątku tego, dla oddziału, zrabowali dwie krowy. W jakich okolicznościach zastrzelili tego ormowca, nie pamiętam. Zdaje się, że śledził ich i schwytali go, a po tym zastrzelili. Na drugi czy trzeci dzień, po tej historii, w jakiejś wsi, w pobliżu wsi Grębów, wojsko zaatakowało moje oddziały (około 50 ludzi). W walce, my odparliśmy i przepędzili wojsko, nie tracąc ani jednego człowieka, natomiast zastrzeliliśmy kilkunastu żołnierzy – w tym i oficerów. Następnie, w pierwszej połowie sierpnia 1946 roku, na terenie powiatu Mielec, województwa rzeszowskiego, w jakiejś wsi, w dzień zaatakowało nas wojsko. W czasie wycofywania się zastrzeliliśmy kilku żołnierzy. Po naszej stronie strat żadnych nie było. Może w drugiej połowie sierpnia 1946 roku, w okolicach Mielca, sam oddział „Renka” … Dekutowski Hieronim. Strona 6. … napotkał samochód ciężarowy z wojskiem. Ostrzelali ten samochód, a po tym, gdy wywiązała się walka, „Renek” wycofał się. Po naszej stronie strat nie było, a po stronie wojska nie znam. Chyba przy końcu sierpnia lub w początkach września 1946 roku, w okolicach Mielca, na mój rozkaz, „Renek”, wraz z oddziałem, zrabował spółdzielnię, zabierając całą furmankę różnych artykułów, wartości kilkanaście tysięcy złotych, które zużyliśmy na potrzeby oddziałów. To chyba wszystko. Dodaję, że w akcji tej brali udział ludzie z oddziału dywersyjnego „WiN”, czy Narodowych Sił Zbrojnych, „Lisa”, z tamtych terenów (Rzeszowskiego). Było ich chyba sześciu. Pytanie: Kiedy i w jakich okolicznościach nawiązaliście kontakt z oddziałem „Lisa”, i co to za oddział? Odpowiedź: „Lis” był dowódcą oddziału dywersyjnego i organizacji „WiN”, i Narodowych Sił Zbrojnych – był podporządkowany obydwu tym organizacjom. Oddział jego liczył wówczas około 15 ludzi i działał na terenie powiatu Mielec. Oprócz „Lisa” działał na terenie powiatu Mielec i Kolbuszowa oddział „Rusinka” (pokrewny oddziałowi „Lisa”), liczący wówczas około 20 ludzi. Kontakt z „Lisem” i „Rusinkiem” nawiązałem przypadkowo, a dowiedziałem się o ich istnieniu i działaniu od ludności wsi, w których kwaterowaliśmy. Dekutowski Hieronim. Strona 7. Pytanie: Kiedy i komu, z Narodowych Sił Zbrojnych i „WiN”, podlegały oddziały „Lisa” i „Rusinka”? Odpowiedź: W rozmowach z nimi dowiedziałem się, że w 1945 roku podlegali tamtejszej Komendzie Okręgu „WiN”, oraz „Tarzanowi” – dowódcy oddziałów dywersyjnych organizacji Narodowe Siły Zbrojne. Jednak, jak mówili, od wiosny 1946 roku, stracili kontakty z organizacją „WiN”. W tym czasie, prowadzili działalność dziko. Rabowali spółdzielnie, rozbrajali Milicję Obywatelską, likwidowali agentów Urzędu Bezpieczeństwa. Ja opowiadałem im o sytuacji organizacyjnej „WiN” na terenie Okręgu Lubelskiego, oraz o działalności moich oddziałów. Przed odejściem z tamtych terenów, otrzymałem od „Lisa” kontakt na sklep spożywczy (właściciela sklepu) we wsi Hyki–Dębiaki, powiat Mielec albo Kolbuszowa. Właściciel sklepu mógł nam zawsze powiedzieć, gdzie jest „Lis”, oraz od „Rusinka” – w jego domu, miejscowości nie pamiętam. Kontakty te miałem wykorzystać, gdybym znalazł się kiedyś na ich terenie. Więcej razy u nich nie byłem. Dodaję, iż w początkach września 1946 roku, wraz z oddziałem „Lisa”, zatrzymaliśmy pociąg, na odcinku Mielec–Dębica. Ja rozbroiłem wówczas bodajże pięciu żołnierzy Wojska Polskiego i zabrałem pięć automatów P.P.Sz.–a. „Lis” zabrał z pociągu jednego oficera Urzędu Bezpieczeństwa, zaprowadził go do lasu i tam zlikwidował go. Akcją ja kierowałem i zezwoliłem „Lisowi” zabrać tego oficera Urzędu Bezpieczeństwa na śledztwo. Dekutowski Hieronim. Strona 8. Pytanie: A więc wy, jako dowodzący tą akcją, daliście „Lisowi” zezwolenie na zlikwidowanie tegoż oficera Urzędu Bezpieczeństwa, czy tak? Odpowiedź: O tym nie mówiłem z „Lisem”, a oddałem mu go na śledztwo i to wszystko. Specjalnie rozkazu likwidacji nie dawałem. Pytanie: Jakie akcje terrorystyczne przeprowadzaliście, po powrocie z Rzeszowskiego? Odpowiedź: 23 i 24 września 1946 roku, na czele oddziału „Samotnego”, oraz ludzi „Renka” i „Żbika”, dokonałem napadu na wieś Moniaki. Wieś tą częściowo spaliliśmy. Zapalona została pociskami zapalającymi z naszych ręcznych karabinów maszynowych. W tym czasie, mój zastępca, „Wisła”, wraz z oddziałem „Rysia”, zrobili zasadzkę na Urząd Bezpieczeństwa i w czasie walki, na szosie, pod Krężnicą, zastrzelili około 16 żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy Urzędu Bezpieczeństwa. W miesiącu listopadzie 1946 roku, na czele oddziału „Jadzinka”, i sześciu czy ośmiu ludzi z placówki terenowej „WiN”, „Jara”, zrobiłem napad na cukrownię w Klemensowicach, skąd zrabowałem trzy wozy cukru. Ponadto, ja zabrałem pasy transmisyjne, celem unieruchomienia cukrowni. Cukier oddałem Komendantom placówek „WiN”, dla Komendanta Obwodu Zamojskiego „WiN” – „Jara”. Po tym „Jadzinek” likwidował kilka posterunków Milicji Obywatelskiej, między innymi w Radecznicy, Krasnogrodzie (czy –brodzie) i w Łaziskach. Ilu milicjantów zlikwidował, nie wiem. Poza tym, w 1946 roku, żadnych akcji nie pamiętam. Dekutowski Hieronim. Na tym przesłuchanie przerwano. Protokół odczytałem i jest zgodny z moimi zeznaniami. Dekutowski Hieronim. Przesłuchał: Jerzy Kędziora, porucznik.