Oto, co o „Zaporze” napisali Czesław Leopold i Krzysztof Lechicki, w pracy pod tytułem „Więźniowie polityczni w Polsce 1945–1956”: „Zorganizowała się grupa więźniów, których jednym z przywódców był skazany na śmierć Dekutowski ps. »Zapora«, słynny na Lubelszczyźnie partyzant Armii Krajowej, dowódca dużego oddziału leśnego. Po wojnie działał on w »Wolności i Niezawisłości«, lecz gdy przyszła amnestia ujawnił się władzom. Mimo obiecywanej nietykalności, »Zapora« został aresztowany. W więzieniu stworzył kilkuosobową grupę, która podjęła próbę ucieczki. Rozpoczęto od wiercenia otworu w suficie, aby w pierwszym etapie wydostać się na strych. Dziurę tę wydłubywano nocami, w tym rogu celi, który zasłonięty był blaszaną przesłoną muszli klozetowej. W celach, gdzie znajdowali się skazani na śmierć, światło paliło się w dzień i w nocy. Mimo to podwieszano nad klozetem więźniów, którzy wydłubywali otwór. Na dzień był on zaklejany papierem, pokrytym papką pasty do zębów. W ten sposób zrobiono otwór, przez który mógł się wydostać człowiek. Przeprowadzono nawet pierwsze rozpoznanie: dwóch czy trzech więźniów wyszło na zewnątrz, aby sprawdzić czy jest już odpowiedni moment do ucieczki. Wrócili jednak, gdyż noc była jasna, księżycowa. Czekali na pogodę dżdżystą. Według planu, uciekinierzy mieli wychodzić piątkami i skakać na niżej położony budynek, będący przedłużeniem właściwego pawilonu. Stamtąd mieli zamiar przedostać się na ulicę. W więzieniu były zasieki z drutu kolczastego i wieżyczki ze strażnikami. Sądzono jednak, że w noc ciemną i deszczową uda się uciec. Największe szanse miała oczywiście pierwsza piątka. Do grupy, planującej ucieczkę i wiercących otwór w suficie, dopuszczono, nieszczęśliwie, jak się później okazało, niejakiego Leśniaka, bardzo sprytnego i obrotnego kryminalistę, skazanego również na karę śmierci. Początkowo miał on być w pierwszej piątce, później jednak przesunięto go do drugiej. Być może to właśnie stało się przyczyną jego zdrady. Dał on znać oddziałowemu (w celach na »ogólniaku« nie było drzwi, wejście stanowiła krata), że chce rozmawiać ze »specem«, czyli oficerem czuwającym nad bezpieczeństwem wewnętrznym pawilonu. W sposób niezauważony przez innych powiadomił on »speca« o planowanej ucieczce. Wieczorem pojawiło się kilkudziesięciu uzbrojonych oddziałowych, którzy otworzyli wszystkie cele i wyprowadzili z nich więźniów, wykręcając im przy tym ręce. Porozrzucano ich po wszystkich celach i wzmożono ostrożność. Wkrótce po tym zajściu wykonano serię wyroków śmierci. Aby uchronić Leśniaka od zemsty współwięźniów, natychmiast wywieziono go do nieznanego więzienia. Został on, w późniejszym czasie, ułaskawiony. Wykonano wówczas wyrok na Dekutowskim, legendarnym »Zaporze«. Dodał on innym ducha, wychodząc z celi na śmierć, wołając »Przyjdzie zwycięstwo!«”.