Zeznania Konrada Bartoszewskiego złożone w Sądzie Wojewódzkim dla Województwa Warszawskiego 27 września 1957 roku

Należałem do „Wolności i Niezawisłości”. Przed ujawnieniem byłem Szefem Sztabu Okręgu Lubelskiego, ps. „Wir”. Wraz z całym Sztabem Okręgu i z Inspektorami, ujawniłem się w marcu 1947 roku. Ujawnił się Szczepankiewicz ps. „Drugak”, Świerzewski ps. „Motor”, Nowicki – Inspektor Lubelskiego Inspektoratu „Wolności i Niezawisłości”. Ujawniliśmy się w Warszawie w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Przedtem prowadziliśmy rozmowy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, po wydaniu ustawy amnestyjnej. Ja i Świerzewski rozmawialiśmy z ówczesnym dyrektorem Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego, Romkowskim. Rozmowy te rozpoczęły się po wydaniu ustawy amnestyjnej. O ile mi wiadomo, jeszcze wcześniej Inspektor Lubelski podejmował rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, w Warszawie, o ujawnieniu. Dokładnie nie pamiętam. Przed ujawnieniem byliśmy w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie i rozmawialiśmy z Romkowskim. Czy był Nowicki, dokładnie nie pamiętam. Po ujawnieniu się dowództwa „Wolności i Niezawisłości” pojechaliśmy do Lublina. Był i Nowicki. Rozmawialiśmy z Tatajem, przedstawicielem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa. Rozmowy takie były kilkakrotnie przeprowadzane. Przeprowadzał Nowicki pertraktacje z Urzędem Bezpieczeństwa o ujawnieniu. Były wysuwane pewne wnioski i prośby w stosunku do Władz Bezpieczeństwa. Ludzie obawiali się ujawniać. Żądaliśmy zwolnienia aresztowanych. Część osób została zwolniona. Były to osoby raczej z siatki terenowej. Abraszewski został zwolniony. Interweniowaliśmy i w jego sprawie. Wydaje mi się, że ujawnienie było pełne prawie w stu procentach. Nie wiem kto się nie ujawnił. Przeświadczony jestem, że wszyscy się ujawnili. Nowicki pomagał w rozładowaniu terenu. O roli Abraszewskiego, jaką odegrał po uwolnieniu, nie wiem. Słyszałem tylko, że Abraszewski spełnił rolę prowokatora, względnie agenta Władz Bezpieczeństwa. W tym czasie siatka organizacyjna była niekompletna. Na swoim terenie robiliśmy wszystko, żeby przekazać broń Władzom Bezpieczeństwa. Trudno było odebrać żołnierzom broń. Napotykaliśmy przy tym na duże trudności. Nowicki, mimo najlepszych chęci, nie mógł spowodować całkowitego oddania broni. Broń w terenie na pewno została, pomimo naszych starań.