W lubelskich murach więzienne kraty,
A za kratami młodzieży kwiat.
Twarze ich blade, wzrok ich zbłąkany,
Bo im niewinnym wydarto świat.
Dzień był pogodny, płyną godziny,
Nadchodzi wieczór, badania czas.
Myśmy zbłąkani, patrzym na ściany,
Bo już za chwilę wezmą nas.
Już słychać kroki i ich stąpania,
Wtem głos klucznika odzywa się:
„Ty, partyzancie, chodź na badanie,
Los twój na górze rozstrzygnie się”.
Idę po schodach, drzwi są otwarte,
A wokół stołu już kaci są.
Oni mnie biją i popychają –
„Akowska mordo, oddaj broń!
Oddaj karabin, zdaj amunicję,
Wydaj kolegów, uwolnim cię,
Oddaj erkaem, oddaj granaty,
Dowództwo wynagrodzi cię”.
Komendant badań przyskoczył do mnie
I rozwścieczony jak dziki zwierz:
„Gdzie jest ukryta stacja nadawcza?
Ty, partyzancie, o tym wiesz”.
Stoję przed nimi mocno pobity,
Co ci oprawcy ode mnie chcą?
Dają mi lanie, potem pytanie
I palce we drzwiach gniotą mi.
Wracam do celi mocno pobity,
Grono kolegów otacza mnie:
„Dajcie mu spanie, spokój, posłanie,
Niech ten męczennik odpocznie snem”.
My, partyzanci Armii Krajowej,
Za wolną Polskę laliśmy krew.
Oto zapłata Polski Ludowej,
Która Stalina wypełnia zew.
Za wolną Polskę myśmy walczyli,
Którą zaborcy rozdarli nam.
W Jej tylko służbie zawsześmy byli,
Bóg wolną Polskę wróci nam.